Kilka słów refleksji po wizycie prezydenta USA J. Bidena w Polsce.
Za pewne wielu ludzi miało konkretnie sprecyzowane oczekiwania po wizycie amerykańskiego prezydenta. Co prawda podpisano umowę wstępną z Westinghouse na realizację projektu budowy pierwszej Polskiej elektrowni jądrowej, rzecz jednak w tym, iż Polska energetyka potrzebuje co najmniej 3 do 4 tego typu siłowni, aby mieć do dyspozycji niezależną stosunkowo tanią i bezpieczną energię w kraju dla Polaków oraz własnej gospodarki bez konieczności importu. Przy czym w ogóle nie poruszono kwestii trójmorza i Polski, jako centrum logistyczne i dystrybucyjne energii dla krajów Europy wschodniej. Wizji kluczowej roli Polski w budowie bezpieczeństwa w Europie, o której to wizji toczyły się rozmowy z byłą administracją USA prezydenta Donalda Trump-a.
Oczekiwano również na realne wzmocnienie flanki wschodniej i przeniesienie dowództwa USA i NATO z Niemiec do Polski.
Polska dostarczyła na walczącą Ukrainę ogromną ilość amunicji i własnego sprzętu. Nie słyszałem oficjalnego stanowiska w kwestii pomocy USA uzupełnienia i odbudowy sił i potencjału militarnego Polski, która wzięła na siebie ciężar pomocy walczącej Ukrainie. Nie zapominajmy przy tym o ogromnych kosztach niesionej pomocy humanitarnej na niebywałą do tej pory skalę na świecie, gdzie przez Polskę przewinęło się wiele milionów uchodźców z Ukrainy, którzy tu właśnie otrzymali wszelką pomoc i wsparcie. W Polsce znalazło swój drugi dom ponad 2 miliony Ukraińców.
Ciężar, jaki ponosi Polska rozwaliłby każdą gospodarkę dowolnego państwa w Europie. Mimo to państwo Polskie jest poddane bezprecedensowemu szantażowi ze strony Eurokołchozu i lewackich elit skorumpowanej unii Europejskiej. Jest to istotny element bezpieczeństwa i gwarancji wolności dla Polski, który nie został absolutnie poruszony w relacjach dwustronnych.
Przed wizytą mówiło się również o możliwości przekazania Polsce dostępu do sił strategicznych, czyli broni jądrowej. Jak wiemy już po spotkaniach kluczowe decyzje o strategicznym znaczeniu nie zapadły, zamiast tego symboliczna paplanina i klepanie po plecach. Żeby było jasne jestem całym sercem za strategicznym sojuszem z USA. To jedyna alternatywa dla Polski, ale musi być to sojusz oparty na prawdziwym partnerstwie. Aby to osiągnąć w Polsce potrzeba polityków, którzy przedkładają Polski interes narodowy i Polską rację stanu ponad wszystko inne.
Polska będzie mogła stać się naprawdę ważnym graczem na arenie międzynarodowej jedynie jako suwerenne niepodległe państwo silne wewnętrznie gospodarczo i militarnie. Ze słabymi nikt się liczyć nie będzie!
W sferze gospodarczej również oczekiwania były szersze. Chodziło między innymi nie tylko o zapewnienie dostaw LMG, ale dostęp do rynku amerykańskiego dla Polskich przedsiębiorców w znacznie szerszej skali co miałoby istotny wpływ w sytuacji szantażu ze strony Eurokołchozu.
Nic się jednak nie wydarzyło na miarę oczekiwań i realnych konkretów. Wizytę można nazwać kurtuazyjną symboliczną, ale nic ponad to.
Ja tą wizytą nie jestem rozczarowany, ponieważ skutki od dawna były znane.
Administracja Joe Bidena ma na karku wybory i rosnące poparcie dla republikanów. Dla niej stworzenie wizerunku silnego przywódcy wolnego świata jest korzyścią samą w sobie w obliczu rosnącej pozycji Chin w światowej geopolityce i gospodarce. Wewnętrzna polityka i zbliżające się wybory w USA stanowią również istotny czynnik tej wizyty w Polsce. Ale za dużo tu polityki, a za mało konkretów z niej płynących.
Na świecie obecnie rysuje się dwubiegunowy podział sił, którego skutki można również obserwować w Europie. Przywództwo USA straciło na znaczeniu z bardzo wielu powodów. Natomiast w tym samym czasie ogromnie wzrosło znaczenie Chin, które posiadają dużą część zadłużenia USA.
Rosja Iran Indie stanowią przeciwwagę dla siły USA. Należy podkreślić również upadek Wielkiej Brytanii, która straciła znacznie na swoim znaczeniu w czasie członkostwa w unii Europejskiej.
Brytyjczycy mimo wszystko w porę podjęli jedynie słuszną decyzję o opuszczeniu Eurokołchozu co powoli miejmy nadzieję będzie mieć wpływ na odbudowę znaczenia Wielkiej Brytanii na arenie międzynarodowej.
Niemcy i Rosja poprzez szantaż energetyczny próbują zdestabilizować i na nowo podzielić strefy wpływów działając jednocześnie w mniej lub bardziej jawnym sojuszu z Pekinem, a nie Washingtonem. Niemcy od dłuższego czasu prowadzą ścisłe układy gospodarcze z Chinami i nie jest to niczym nowym ani tajemnicą, że robią interesy wbrew oczekiwaniom sojuszniczym USA. Układ zamknięty nowego rozdania miała stanowić Rosja, która miała stać się dostawcą relatywnie taniej energii w zamian za przywrócenie strefy wpływów ZSRR w Europie wschodniej. Do tego celu miały właśnie służyć rurociągi oplatające Europę i Polskę Nordstreem I, II. Aneksja Ukrainy, Białorusi, a następnie państw Bałtyckich miała nastąpić przy milczącej zgodzie zachodu, podobnie jak miało to miejsce przy aneksji przez Rosję Krymu. Plany Niemiec i Putina wzięły w łeb. Bardzo istotną rolę odegrała tu Polska, bez której pomocy Ukraina dawno zostałaby już zajęta przez Rosję. To, że Putin nie osiągnął swojego celu, a Ukraina walczy w bardzo dużej mierze zawdzięcza Polsce, a także postawie Wielkiej Brytanii. W rezultacie udało się przekonać USA do realnego wsparcia militarnego i finansowego. Od początku wojny wsparcie USA w realnym ekonomicznym i militarnym wymiarze nie było oczywistością
Przypomnę, że już po zajęciu przez Rosje Krymu Joe Biden nie był przeciwny uruchomieniu Nordstreem II, Gdyby nie porażka militarna Rosji i tak ogromna pomoc ze strony Polski zarówno w sferze militarnej, jak i politycznej, a także humanitarnej Rosji udałoby się osiągnąć cele.
W pierwszym okresie wojny sankcje oraz wykluczenie Rosji z międzynarodowego systemu finansowego trwało kilka miesięcy. Fakt ten świadczy o kunktatorskim oczekiwaniu na rozwój wydarzeń.
Wiele państw Europy w tym Niemcy i Francja liczyło na szybki podbój Ukrainy przez Rosję, z którą mimo zbrodni ludobójstwa nadal Europa chce prowadzić dialog i rozmowy ponad głowami Ukraińców, ale również państw wschodniej Europy w tym przede wszystkim Polski.
Zmiany w Europie przygotowane są od wielu lat ich początkiem była zmiana traktatów podpisanych w Lizbonie wymuszona podstępem w celu rzekomo lepszej integracji i spójności unii Europejskiej.
Proces ten zapoczątkował tak naprawdę siłowe odbieranie suwerennych praw państwom członkowskim unii. Ci z Polaków, którzy pamiętają Polskie wstąpienie do Eurokołchozu pamiętają zapewne te zapewnienia, iż unia nie odbierze Polakom ich suwerenności ani w sferze prowadzenia polityki wewnętrznej, oraz zagranicznej, jak również w sferze narodowej tożsamości kulturowej czy etnicznej. Jak się szybko okazało powoli szantażem odbierano Polakom ich prawo do samostanowienia o kierunku rozwoju Ojczyzny. A wszystko okraszone pustosłowiem o Polskim bezpieczeństwie dobrobycie i stabilności rozwoju.
Przekleństwem Polskiej polityki zagranicznej jest fakt, iż na Polskiej scenie politycznej brak jest polityków, którzy mają przede wszystkim Polski interes narodowy na miejscu pierwszym. To się mści od czasu siłowego obalenia rządu Jana Olszewskiego. Służalczość jakiemuś kołchozowi dominuje przy jednoczesnym utrzymaniu ogromnego wpływu postkomunistów, którzy od lat zbudowali betonowy system władzy III RP w dużej mierze oparty o złodziejstwo wyprzedaż Polskich dóbr i niszczenie słabego Państwa doprowadzając do sytuacji, gdzie Polska stała się neokolonialną republiką z sterowanymi namiestnikami przy korycie, którzy tańczą niczym pacynki na sznurkach. Bezkarność zdrajców i targowicy, która prowadzi wojnę domową z własnym państwem o władzę przy korycie. To choroba, która toczy życie publiczne w kraju.
Dlatego od lat nic się nie zmienia. Kraj potrzebuje gruntownej przebudowy państwa. Potrzeba jest wdrożenia głębokich reform wszystkich sfer Polskiej państwowości począwszy od szeroko rozumianego wymiaru sprawiedliwości. Likwidacja immunitetów i przywileji, a także dekomunizacja, której nigdy nie rozpoczęto. Potrzeba jest powrotu do idei budowy suwerennej i niepodległej silnej Polski, ale jak już wcześniej pisałem jedynie nieliczne grono patriotów i Polskich polityków myśli podobnymi kryteriami. Taki pozytywny wyjątek stanowi Solidarna Polska Zbigniewa Ziobry. Jest to obecnie jedyne ugrupowanie polityczne, które otwarcie walczy o niepodległość Ojczyzny.