Wszyscy pamiętamy słynny udział Waldemara Pawlaka i roli jaką odegrał w obaleniu rządu Jana Olszewskiego. Dziś na scenie politycznej targowicy oraz chorych ambicji władzy za wszelką cenę, pojawił się nowy aktor, – być może jeszcze bardziej chciwy na władzę niż jego poprzednicy. Aktor, którym okazał się być Jarosław Gowin nie ukrywa swojego apetytu na władzę.
Niestety często w naszej tragicznej historii bywa tak, że zdrada i polityczne kunktatorstwo dominują nad odpowiedzialnością za losy Ojczyzny.
Polska jest zaciekle atakowana od zewnątrz, ale powodem tych ataków są zdrajcy i targowica postkomunistyczna domagająca się powrotu przywilejów i władzy.
Po fiasku układów z platformą obywatelską Jarosław Gowin znalazł nowych sojuszników w obozie totalnej opozycji gotowych wziąć udział w nowej nocnej zmianie, czyli próbie obalenia Polskiego rządu za pomocą politycznej targowicy oraz pisanych w ciemnych zaułkach gabinetów spisków. Od dawna lider porozumienia szukał dla siebie bardziej ambitnej roli niż tylko praca dla Polski w obozie zjednoczonej prawicy. Gowin poprzez swoje działania od dłuższego czasu rzuca skutecznie kolejne kłody pod nogi rządu.
Człowiek, który uciekł się do politycznego brudnego szantażu polegającego na wymuszaniu decyzji zmiany terminu wyborów w zamian za utrzymanie większości w sejmie jest godzien miana politycznego warchoła oraz zdrajcy. Jarosław Gowin nie zdradził po raz pierwszy w swej politycznej karierze.
Bardzo podobne ruchy wykonywał gdy był członkiem platformy obywatelskiej i ówczesnego obozu władzy PO/PSL.
Nie mam co do tego złudzeń iż w najbliższych dniach my wszyscy będziemy świadkami właśnie takiej próby obalenia rządu zjednoczonej prawicy.
Gowin zwiera szeregi wraz z obozem totalnej opozycji by jak najszybciej przeprowadzić skryty atak na rząd, oraz Prawo i Sprawiedliwość.
Jako doświadczony polityk Jarosław Gowin doskonale rozumie że jego rola w obozie zjednoczonej prawicy jest skończona. Znalazł więc nowych politycznych partnerów do koalicji.
Z całą pewnością jednym z pierwszych celów będzie próba odwołania pani Marszałek sejmu.
Wobec braku wymaganej większości, a także niemożności uchwalania kolejnego prawa, oraz ustaw rząd Mateusza Morawieckiego może być postawiony przed koniecznością podania się do dymisji.
To jest sytuacja bardzo groźna, ponieważ prezydent Andrzej Duda oficjalnie kończy swoją kadencje w sierpniu. Rząd totalnej opozycji mógłby wprowadzić i przedłużać stan wyjątkowy tak aby realnie pozbawić prezydenta władzy. Nie istotne że tym samym oznaczać to będzie potężny kryzys konstytucyjny.
Istotne będzie to że totalna opozycja lub jak kto woli banda już teraz 5 ugrupowań będzie mieć większość w sejmie i senacie.
Zapobiec temu możemy tylko jedynie my Polacy poprzez swój zdecydowany protest.
Jeśli my nic nie zrobimy może dojść do siłowego obalenia rządu w Polsce zdrajcy doskonale zdają sobie z tego faktu sprawę!!!
Czas aby Polacy zabrali stanowczy głos zanim totalna władza wprowadzi stan wyjątkowy pozbawiając ludzi praw i wolności, a także demokratycznych wyborów!
Medialna wrzutka czy zapowiedź realnych zmian? Libicki: Hej członkowie i fani PiS. Chyba jednak jest w Sejmie nowa większość
Senator PSL Jan Filip Libicki zamieścił w piątkowy wieczór intrygujący wpis na Twitterze. Polityk zasugerował w nim, że w Sejmie powstała nowa większość, która może doprowadzić nawet do zmiany marszałka Sejmu.
Hej członkowie i fani @pisorgpl! Chyba jednak jest w @KancelariaSejmu nowa większość. Do obronienia rezultatu procedowania „ustawy pocztowej” przez @PolskiSenat i do wyboru nowego marszałka niższej izby parlamentu.
Czy wpis senatora, to tylko medialna wrzutka nie mająca nic wspólnego z rzeczywistością, czy może jednak zapowiedź politycznej burzy?
autor: Zespół wPolityce.pl
JESZCZE JEDNA, NAJGROŹNIEJSZA PRÓBA PRZEJĘCIA WŁADZY W POLSCE – znamiona rozmów koalicyjnych dla nowego rządu? PRZECZYTAJ KONIECZNIE!!
Richard Kusmierczyk do Polska Prawa i Sprawiedliwa:
JESZCZE JEDNA, NAJGROŹNIEJSZA PRÓBA PRZEJĘCIA WŁADZY W POLSCE
Trwające przez bez mała pięć lat różne próby przejęcia władzy w Polsce przez dwukrotnie odrzucone przez wyborców partie, będące w opozycyji wobec rządów zjednoczonej prawicy z PiS w roli wiodącej, otrzymały przed paru tygodniami wielki zastrzyk adrenaliny z najbardziej nieoczekiwanej strony.
Tym rzucającym koło ratunkowe tonącej w oczach wyborców Platformie Obywatelskiej jest Jarosław Gowin, lider Porozumienia, partii tworzącej wraz z Solidarną Polską i Prawem i Sprawiedliwością tzw. koalicję zjednoczonej prawicy, która już drugą kadencję, z woli wyborców, sprawuje rządy w Polsce.
O co poszło, może ktoś zapytać? Tak na pierwszy „rzut okiem”, co zresztą twórca tego pomysłu pragnie, by tak na zawsze pozostało, chodzi o zdrowie i życie obywateli Polski w czasie trwania pandemii wirusa COVID19.
Zdaniem lidera partii Porozumienie, to właśnie zagrożenie dla życia i zdrowia wyborców jakie niesie wirus, czyni, konstytucyjnie określone na maj 2020 wybory prezydenckie, jako niemożliwe, a on jako świadomy polityk i lider wielkiej partii nie może stać obojętnie wobec takiego zagrożenia.
W rzeczy samej, oceniając trzeźwo obecny stan polskiej sceny politycznej, Pan Jarosław Gowin, podjął się jednak, wiednie, czy bezwiednie, roli XVII- wiecznego posła Władysława Sicińskiego, który zapisał niechlubną kartę w historii Rzeczypospolitej zrywając w 1652 roku Sejm, posługujac się, jako pierwszy, prawem liberum veto.
Był to początek upadku Polski.
Nieco więcej, niż sto lat później, Polska zniknęła z map Europy na długie i tragiczne dla narodu 123 lata.
Co prawda, swą decyzję, która ma być krystalicznie czystą pro bono, poparł rezygnacją z funcji wicepremiera rządu i ministra, ale dalsze jego kroki jakie poczynił w kolejnych dniach debaty nad propozycją, świadczą zgoła o czymś innym.
J.Gowin prowadzi już negocjacje z partiami totalneju opozycji nie tylko, co do formuły jaka miałaby być użyta do złamania Konstytucji pod hasłami jej obrony ale też ustala kształt procesu wychodzenia z pokoronawirusowego kryzysu. A to już nosi znamiona rozmów koalicyjnych nowego rządu, w którym, oczywiście J.Gowin i jego posłowie mieliby być wspólnikami.
Ostatnia z wielu opcji „łamania konstytucji dla jej obrony” i przeniesienie wyborów prezydenckich na inny termin, to zgoda PiS na ogłoszenie przez rząd stanu wyjatkowego w Polsce, nawet na bardzo krótki czas, jeden, maksymalnie parę dni.
W poniedziałek, 20 kwietnia, Gowin i lider PO B.Budka byli co do tego „w ogólnych zarysach”zgodni.
Marszałek senatu Tomasz Grodzki z partii PO, obecny na spotkaniu liderów antypolskiej zmowy, obiecał prowadzić przez całe 30 ustawowych dni „rozważania nad ustawą wyborczą”, tak, by wstawić tam jak najwięcej poprawek i zwrócić do sejmu na 4 dni przed datą wyborów, co w efekcie jest zgodne z postulatami Gowina i Budki.
Od paru dni w dyskusji w mediach społecznościowych i w prasie podejmuje się wątek strat ekonomicznych jakie byłyby rezultatem wprowadzenia stanu wyjatkowego, niezależnie od tego, co miałoby stać u podstaw takiej decyzji.
Polska podpisała parę lat temu z Niemcami i wieloma innymi państwami,których korporacje w znaczący sposób zainwestowały w Polsce, umowę o odszkodowaniach dla tych firm za straty poniesione z racji wprowadzenia stanu wyjatkowego w Polsce.
Stroną rozstrzygającą spór miałby być Sąd Arbitrażowy, a odszkodowania miałyby charakter uznaniowy sądu.
Mając w pamięci „zasługi” rządów PO/PSL pod wodzą Tuska i Kopacz w wygaszaniu polskiej gospodarki i grabieży majątku narodowego, wydaje się być prawdopodobnym, iż proponując takie rozwiązanie, widzą w tym szansę dokończenia realizacji ich pełnego planu.
Szkody finansowe z tytułu procesów wytoczonych przez firmy zagraniczne mogą się okazać „małym piwem” w porównaniu do tego, co niejako automatycznie wchodzi w życie z chwilą ogłoszenia stanu wyjątkowego, czy też stanu klęski żywiołowej ( jak go zwał, tak go zwał).
Co jest w tej sytuacji możliwe?
Gersdorf wraca jako I prezes SN, unieważnia wybory prezydenckie i nie można jej odwołać przez co najmniej 90 dni od czasu odwołania tego stanu.
W tym czasie Gersdorf lub ktoś z „bandy trzymającej władzę w SN”paraliżuje funkcjonowanie Sądu Najwyższego I WSZYSTKICH sądów powszechnych i wojskowych na mocy uchwały SN z 23 stycznia br., uchwalonej zresztą z woli samej Gersdorf.
Nie będzie więc wtedy prezydenta, bo jego wybór, w przypadku gdyby to był Andrzej Duda, będzie unieważniony i nie będzie można przeprowadzić ponownych wyborów w ciągu tych samych 90 dni od daty odwołania tego stanu. Będzie więc trwał stan politycznego „bezgłowia”.
Natomiast PiS przestaje być partią mającą większość w sejmie, a więc przez co najmniej pół roku mamy rząd mniejszościowy i uchwalane sa ustawy wbrew woli PiS, albo totalna opozycja, w sojuszu z Gowinem odwołuje rząd Morawieckiego i powołuje rząd Gowina, co będzie powtórką z nocy w 1992, gdy Tusk z Wałęsą obalili rząd J.Olszewskiego.
Senat już jest w rękach totalnej opozycji i marszałek Grodzki, wobec groźby otrzymania zarzutów łapówkarstwa uczyni wszystko, by do tego nie doszło, a więc należy się liczyć z kontynuowaniem jego dotychczasowej polityki stawiania swego ego ponad interes Polski i Polaków.
Tym samym, BEZ WYBORÓW, wrogowie Polski przejmują pełnię władzy w sejmie, rządzie, senacie i w Sądzie Najwyższym, przy jednoczesnym wyeliminowaniu roli i funkcji prezydenta Polski.
Jednym słowem, zamach parlamentarny z błogosławieństwem UE, Paryża, Berlina i Moskwy.
Tak więc, ta ostatnio proponowana przez Gowina i Budkę „złota myśl” ogłoszenia stanu wyjątkowego „tylko na dzień” jest kuszeniem diabła przebranego w skórę węża w raju.
O tym, że na mocy stanu wyjątkowego PO mogłoby wycofac Kidawę-Błońską i wystawić Tuska w wyborach prezydenckich, przy jednoczesnym wyeliminowaniu Andrzeja Dudy z prawa ubiegania się o reelekcję już nie wspomnę.
CZY JESZCZE KTOŚ, kto mieni się być Polakiem I CZUJĄCY W SWYM SERCU I UMYŚLE OBOWIĄZKI POLSKIE, uważa, że majowe wybory prezydenckie można przełożyć na proponowaną przez Budkę i Gowina po społu inna datę?
Źrdło: Facebook