„Roztropny” marszałek Grodzki w dobie koronawirusa
Czas jest taki, że nie uda się uciec od kwestii związanych z koronawirusem. Czytelnicy, którzy wykażą się odrobiną cierpliwości, przekonają się, że…
Czy widać już konkretne kierunki narracji związane z koronawirusem, a jeśli tak, to skąd one pochodzą?
Mamy do czynienia z kilkoma wymiarami tego zjawiska. Po pierwsze występuje naturalna destabilizacja środowiska informacyjnego, związana z większą podatnością społeczną, a ta wynika z lęku, poczucia presji, jakie jest generowane przez zagrożenie wirusem. Jest to ta kategoria zagrożeń, która w ogóle psychologicznie ma bardzo silny potencjał oddziaływania, ponieważ jest to rodzaj zmagania się ludzkiej woli przetrwania z niewidocznym zagrożeniem. To jest lęk utrwalony od wieków, trudny do opanowania.
Ten lęk zmusza ludzi do szukania informacji…
Tak, on rodzi dwie podatności. Ludzie szukają w internecie informacji, które będą miały jakiś potencjał uspokojenia ich, dadzą poczucie bezpieczeństwa, często fałszywe, oparte na nienaukowych dowodach nieistnienia zagrożenia. Inni będą uruchamiali informacje, które odzwierciedlają ich sposób patrzenia na zagrożenie, mogą to być wiadomości, które eskalują poczucie zagrożenia. Na przykład widok osoby, która ma problemy z oddychaniem w materiale wideo, wywoła w kimś takie obawy o własne bezpieczeństwo, że będzie to nagranie rozpowszechniał bez względu na to, czy ma ono związek z koronawirusem. Ten element weryfikacji będzie zupełnie nieistotny.
Takie emocje można już wykorzystać w o wiele większym zakresie
Tak, drugim wymiarem będą operacje, które mają tło państwowe. I te też bym podzielił na dwie kategorie. Pierwszą z nich jest wykorzystanie atmosfery związanej z zagrożeniem wynikającym z koronawirusa do utrzymania i pogłębienia retoryki, stosowanej przez rosyjskie lub chińskie ośrodki propagandowe. W przypadku Chin to maskowanie własnych zaniedbań w sprawie wirusa i próba przeniesienia odpowiedzialności na Stany Zjednoczone. Ta narracja jest z kolei spójna i zbieżna z tą, którą stosuje rosyjska propaganda od kilku lat. A są to próby wykazania, że relacje sojuszników transatlantyckich po pierwsze: stanowią zagrożenie, po drugie: państwa należące do NATO są słabe, zdestabilizowane, nie radzą sobie z zagrożeniem i po trzecie: są niezdolne do zapewnienia bezpieczeństwa swoim obywatelom. W takim przekazie pojawia się też czwarty wątek: konieczności budowy nowych relacji i przymierzy oraz wspólnej pomocy.
Kolejny fake news „Gazety Wyborczej”. Kublik uderza w prezydenta i TVP
Dziennikarka „Gazety Wyborczej” Agnieszka Kublik zaatakowała prezydenta Andrzeja Dudę i TVP, sugerując, że w czasie epidemii telewizja publiczna…
Jakie miejsce w takim przekazie zajmuje Polska?
Do Polski jest adresowany specjalny przekaz. Zgodnie z nim państwo nie jest w stanie zagwarantować bezpieczeństwa obywatelom, co rodzi kolejne, niższe wektory komunikatu. Pierwszy wektor propagandy przekonuje, że państwo jest słabe. Drugi sugeruje, że społeczeństwo samo musi sobie radzić i poszukiwać bezpieczeństwa na własną rękę. Oczywiście nie oznacza to, że wszystkie tego typu przekazy są generowane przez propagandę rosyjską, część jest produktem krajowym. Zyskują na popularności, bo wpisują się w emocje, o których mówiliśmy na początku.
Do czego to prowadzi?
Pierwsze ryzyko z tym związane polega na odseparowaniu postrzegania zagrożenia przez społeczeństwo od komunikacji państwa. Do tego jeszcze nie doszło, ale to jest w katalogu ryzyka. W tej chwili państwo ze swoimi mediami, komunikatami GIS-u, Ministerstwa Zdrowia, premiera czy prezydenta ma bardzo sprawnie działający aparat komunikacji. On jest naprawdę na wysokim poziomie. Jednak nie zmienia to faktu, że środowisko funkcjonujące w internecie jest zespołem wielowymiarowym, środowiskiem rozproszonych obiektów i grup. W całym tym spektrum występują rozproszone informacje. W miarę upływu czasu i w miarę rozwoju obiektywnych zdarzeń, czyli wzrostu liczby zakażonych i ofiar śmiertelnych, ludzie będą mieli coraz większą podatność na funkcjonowanie w obszarach informacyjnych, które zaspokajają ich potrzeby wynikające z emocji.
Czemu jeszcze mogą służyć podobne działania zewnętrzne, fake newsowe kampanie?
Inny bardzo ważny wektor to penetracja środowiska. Jest wiele kampanii fake newsowych, które są na mocnym poziomie zinfantylizowania. Nie ma co zakładać, że na tę chwilę wątki o wstrzymywaniu oddechu czy zamykaniu miast i województw mogą wywołać trwalszy skutek w społeczeństwie . One mają inne zadanie, dają bardzo wiele informacji ośrodkowi, który je inicjuje.
To rodzaj sondy, próbnego balonu?
Są to tzw. komunikaty sondujące. Wypuszcza się informację nie po to, żeby wywołała efekt, tylko, żeby zobaczyć, w jaki sposób ta wiadomość jest rozpropagowana, skonsumowana i w jaki sposób nastąpiła reakcja informacyjna, tzn. kto jak szybko zareagował. Jest to więc budowa mapy obiektów, które zajmują się bezpieczeństwem środowiska informacyjnego. Mówię tu również o systemach administracji państwa.
Po zdemaskowaniu fake newsa „GW” o lekarzu, Wielowieyska i Kolenda-Zaleska atakują prezydenta
Politycy opozycji i dziennikarze zaatakowali prezydenta Andrzeja Dudę. Stworzyli fake newsa o tym, że podczas wizyty głowy państwa w jednym ze…
Takie rozpoznanie umożliwia też stworzenie list użytkowników, obiektów, ze względu na różne cechy działania. Na ich podstawie można stwierdzić, np. kto jest mniej lub bardziej podatny na tego typu informacje. To, co się dzieje w tym momencie, daje nieporównywalnie lepsze warunki do rozpoznania i profilowania grup społecznych w Polsce.
Wiemy, że te akcje nie są krajowe, bo są to spójne przekazy, tzn. zarówno w Polsce, jak i w USA czy Niemczech występują podobne łańcuszki SMS-owe. Następna zbieżność jest między Ukrainą i Gruzją. Dlatego można założyć z dużą dozą prawdopodobieństwa, że to nie może być działanie przypadkowe i musi ono pochodzić z zewnątrz.
Z zewnątrz czyli skąd?
Powiem tak, beneficjentem takich działań destabilizacyjnych jest Federacja Rosyjska, ponieważ jest to spójne z celami informacyjnymi realizowanymi przez nią do tej pory. Niemniej jednak w przypadku kampanii starających się wskazać USA jako państwo odpowiedzialne za wywołanie epidemii koronawirusa, to po samej sekwencji komunikatów, które występują w komunikacji rosyjskiej widać, że jest to postępowanie zaplanowane i celowe. Począwszy od przekazu przedstawicieli państwowych, poprzez komunikację mediów, po wtłaczanie tych samych przekazów do narodowych ośrodków informacyjnych na zachód od Rosji.
Jak te przekazy radzą sobie w polskiej sferze informacyjnej? Obserwujemy przecież wiele fejkowych newsów, w tym te propagowane oficjalnie przez polityków opozycji. Z tego przekazu wynika jednoznacznie, że rząd sobie po prostu nie radzi z sytuacją kryzysową
Zawsze odnosiłem się krytycznie do wykorzystywania dla własnych korzyści politycznych wydarzeń kryzysowych, szczególnie związanych z bezpieczeństwem publicznym. Przy tej polaryzacji społecznej i politycznej samodzielnie wykształcamy wiele zasobów informacyjnych. Należy do niej retoryka, zgodnie z którą państwo miało najpierw ukrywać informacje o koronawirusie, potem był przekaz, że państwo sobie z tym nie radzi lub nie poradzi.
Ministerstwo Zdrowia: Zmarła 27-letnia kobieta. Miała koronawirusa, ale nie był przyczyną śmierci
Potwierdzono zakażenie koronawirusem u kolejnych 11 pacjentów – podało ministerstwo zdrowia. Zmarła szósta zarażona osoba. To 27-letnia pacjentka…
W tej chwili pojawiają się informacje o tak zwanym pełzającym zamachu stanu, który ma na celu przeprowadzenie wyborów, w czasie w którym powinien być ogłoszony stan nadzwyczajny. Jest to działanie komunikacyjne niespójne z przekazem administracji państwowej. Nie mówię o aparacie politycznym, ale administracji państwowej. Nie może być tak, że administracja jest utożsamiona tylko z politykami opcji, którzy ją reprezentują. Najczęściej aparat administracji państwowej realizuje przygotowane wcześniej scenariusze walki z kryzysem. I to, co się dzieje obecnie jest wzorowym realizowaniem takich scenariuszy w czasie realnego kryzysu. Natomiast próby wykorzystania tego kryzysu dla potrzeb politycznych mogą spowodować pogłębienie polaryzacji społecznej, większą determinację w grupach społecznych i wreszcie większy poziom destabilizacji państwa, ponieważ ugruntuje się przekonanie zbieżne z przekazem propagandy zewnętrznej. Zaznaczam jest to działanie zbieżne, a nie pochodzące z jednego źródła.
Obserwował pan już wcześniej podobne zjawisko w Polsce, tzn. zbieżności narracji w Polsce z zewnętrzną?
Można to porównać z wykopem Mierzei Wiślanej, choć to oczywiście przykład o zupełnie innym ciężarze i zagrożeniu, nie przystający skalą do obecnego niebezpieczeństwa. Jednak sprawa przekopu na Mierzei Wiślanej jest w prosty sposób powiązana z bezpieczeństwem państwa, a ze strony opozycji mieliśmy do czynienia z szukaniem argumentów odwołujących się do ekologii, finansów czy wręcz dochodziło do deprecjacji powodów, dla których tę inwestycję trzeba było przeprowadzić. Obecnie sprawa jest o wiele poważniejsza. W tej chwili można powiedzieć o szafowaniu bezpieczeństwem obywateli.
A jak odniósłby się pan do ocen polityków opozycji, którzy nazywają swoich oponentów tchórzami?
Rolą opozycji jest walka o władzę, ale co by się stało, gdyby zagrożeniem był realny wróg w znaczeniu kinetycznym, próba obcej ingerencji. W tej chwili testowane są podobne obszary lęku.