„Antykremlowska” książka Brauna? Autor chwali carską Rosję i… Stalina. A Smoleńsk? To robota Amerykanów, którzy chcieli uderzyć w Putina!
Grzegorz Braun wydał grubą książkę pt. „System. Od Lenina do Putina”. Po tytule i okładce można sądzić, że to dzieło antykremlowskie. Być może tak mają myśleć „odbiorcy nieczytający”. Ale czy to jedyny cel tej publikacji? Ci, co przeczytają, dostaną porcję dezinformacji znacznie grubszego kalibru.
– według Brauna powstanie w getcie warszawskim i rewolta robotników Poznania w 1956 r. to robota Sowietów;
– „Solidarność” zdaniem Brauna też powstała jako spisek sowiecki, a strajki na Wybrzeżu w 1980 r. rozpętał sowiecki agent Andrzej Wajda;
– spiskowe obsesje Brauna stanowią pokłosie kłamstw sowieckiego dezinformatora Golicyna, który niemal sparaliżował CIA;
– Golicyn to najwyższy autorytet dla Brauna i jego ludzi;
– źródłami rewelacji Brauna są również:
– Feliks Dwojak, były esbek powiązany z PRL-owskimi opiekunami Macierewicza.
15 listopada opublikowaliśmy artykuł o skandalu, jakim jest obecność posła Grzegorza Brauna w sejmowej Komisji Obrony Narodowej. Dzięki tej obecności Braun ma dostęp do tajemnic polskiej armii i NATO.
Grzegorz Braun to znany antysemita, ukrainożerca i wróg cywilizacji Zachodu, który bez zażenowania afiszuje się przyjaźnią z Leonidem Swiridowem.
Z kolei Swiridow to putinowski propagandysta, „dziennikarz” kremlowskiego portalu dezinformacyjnego Sputnik. W 2015 r. Leonida Swiridowa wydalono z Polski, gdyż kontrwywiad RP podejrzewał go o szpiegostwo na rzecz Rosji.
Braun afiszował się ze Swiridowem już po jego głośnym wydaleniu. Robił sobie z nim zdjęcia, które później pojawiały się w mediach społecznościowych. Jak również udzielił mu wywiadu, opublikowanego potem w Sputniku. W wywiadzie tym Braun przekonywał, że wcale nie jest rosyjskim agentem.
Trzeba też pamiętać, że poseł Braun walczy o całkowity zakaz aborcji ramię w ramię z członkami osławionej ultrakonserwatywnej organizacji Ordo Iuris. Organizacja ta powiązana jest z kolejnym człowiekiem Kremla, Władimirem Jakuninem (rosyjski dygnitarz, oligarcha i osobisty przyjaciel dyktatora Władimira Putina).
Antykremlowskie dzieło Grzegorza Brauna i Otoki-Frąckiewicza?
Gdy opublikowaliśmy ten artykuł, dotarły do nas opinie młodych prawicowych Czytelników, krytyczne wobec tekstu (sprawdziliśmy, że chodzi o wypowiedzi prawdziwych osób, nie trolli-awatarów).
„Braun nie może być ruskim agentem, przecież napisał grubą książkę o tym, że ruscy to zło!” – tak można podsumować te opinie.
Faktycznie, Grzegorz Braun opublikował ostatnio 462-stronicową książkę zatytułowaną „System. Od Lenina do Putina”. Dzieło to ma formę wywiadu-rzeki prowadzonego przez Rafała Otokę-Frąckiewicza.
Kim jest Otoka-Frąckiewicz? Przedstawia się w mediach jako „niezależny dziennikarz”. Jednak 2015 r. ten „niezależny dziennikarz” startował w wyborach parlamentarnych jako kandydat Pawła Kukiza w Warszawie.
Obiecywał wtedy wydanie paszportów RP obywatelom państw postsowieckich mającym polskie pochodzenie. Odebrano to jako wystąpienie o wydźwięku antyukraińskim. Odnotował je nie tylko znany ukrainofobiczny portal Kresy, ale także kremlowskie media propagandowe. Media te straszyły Ukraińców pomysłem Otoki-Frąckiewicza.
Putinowski portal Antifashist napisał tak: „Polska tęsknota Polski za utraconymi ziemiami to trend, któremu nie da się zaprzeczyć (…) Rafał Otoka-Frąckiewicz, kandydat ruchu Pawła Kukiza, zaproponował wydanie polskich paszportów mieszkańcom zachodniej Ukrainy”.
Zatem osoba drugiego autora książki również może budzić wątpliwości co do jej domniemanej antykremlowskiej treści.
Sugestywna okładka zapewne powstała w celu rozproszenia tych wątpliwości.
Na okładce widać bowiem statuę, której doczepiana jest właśnie głowa Putina. U stóp pomnika leżą jego poprzednie głowy: Lenina, Stalina, Chruszczowa…
Nie ma jednak głowy żadnego z carów. Kto zajrzy do treści książki, ten się przekona, że nie mamy do czynienia z przypadkowym przeoczeniem.
Cóż, szkoda, że młodzi zwolennicy Konfederacji najwyraźniej zadowalają się rzutem oka na okładkę.
Wspaniała carska Rosja skrzywdzona przez Zachód
Braun twierdzi, że sowiecki komunizm był dziełem nie Rosji, ale… Zachodu. Stwierdzenie to znajdujemy już na pierwszych stronach pierwszego rozdziału: „…rewolucja w Rosji została przeprowadzona przez, ni mniej, ni więcej, przez międzynarodowe mafie finansowe, wojskowe służby i masońskie loże (…) finansowania dostarczyli lichwiarze amerykańscy, a (…) egzekutywy politycznej i know-how policyjno-militarnego, dostarczył pruski sztab generalny” (Rozmowa I, str. 19-20).
„Po co? Żeby zdestabilizować Rosję? Zniszczyć ją? Zlikwidować?” – pyta Otoka Frąckiewicz.
– „Ni mniej, ni więcej – żeby podpalić i obrabować Rosję” – odpowiada Braun (Rozmowa I, str. 20).
W rozdziale drugim dowiadujemy się, że oprawcą Rosji była również Anglia. Na str. 43-44 autor wyjaśnia nam, czemu Zachód skrzywdził imperium Kremla, nasyłając na nie bolszewików. Otóż carska Rosja rozwijała się tak wspaniale, że mogła zaszkodzić Zachodowi.
Cytujemy: „…na początku XX wieku (…) Rosja rozwija się niezwykle dynamicznie, industrializuje się na potęgę i nadrabia zaległości infrastrukturalne (…) Kolej Transsyberyjska, wybudowana na przełomie XIX i XX wieku, to jest dzieło imponujące i epokowe”.
Braun przypuszcza, że amerykańscy, brytyjscy i francuscy żołnierze – a nawet Niemcy, sprytnie przebrani za Łotyszów! – wspierali komunistyczną rewolucję w Rosji (str. 47 i 71).
Braun ocenia Stalina jako „logicznego” i „pragmatycznego” (choć oczywiście przyznaje, że Stalin był „zbrodniarzem wszech czasów”). Wbrew ocenom licznych historyków i faktom twierdzi, że Stalin nie osłabił sowieckiej armii, tylko wspaniale ją uzbroił (str. 80-84 i 146-152). Kremlowski dyktator miał też dzielnie stawić czoło Hitlerowi, gdy ten napadł na Związek Sowiecki w czerwcu 1941 r.
Cytujemy Brauna: „…poczynając od 22 czerwca Stalin przez bity tydzień czy dziesięć dni aktywnie urzęduje na Kremlu dzień i noc, przyjmuje nieustannie, po prostu rzeczywiście ciężko pracuje” (str. 271).
„Zarządza kryzysem” – dodaje Otoka-Frąckiewicz (str. 272).
NSZZ „Solidarność” jako sowiecka intryga
To, co najciekawsze, zaczyna się w rozdziale szóstym, na stronie 89.
Grzegorz Braun przechodzi tam do tematu, który musi go szczególnie interesować. Albowiem będzie do tego tematu powracać na następnych kilkuset stronach książki.
Chodzi o to, jak Kreml tworzy fałszywych przeciwników Kremla, fałszywe antykremlowskie organizacje.
Po co? Po to, aby dezorientować lub łowić w pułapkę swoich prawdziwych przeciwników.
Braun przywołuje przykład organizacji „Trust” z lat 20.:
– złożonej z rosyjskich antykomunistów, zwolenników cara, którzy zostali zwerbowani przez kremlowskich komunistów;
– rozsiewającej na Zachodzie fałszywe wieści o rychłym upadku Związku Sowieckiego (co miało usypiać czujność zachodnich przeciwników Kremla);
– ściągających do Rosji (i w łapy rosyjskiej bezpieki) antykomunistycznych emigrantów, którzy wcześniej uciekli na Zachód.
Podobną sowiecką intrygą miał być… Poznański Czerwiec 1956! Grzegorz Braun twierdzi, że to Kreml wywołał powstanie poznańskich robotników, aby je krwawo ukarać. Chodziłoby o wyłapanie ewentualnych buntowników i zastraszenie polskiego narodu (Rozmowa XIX „O modelowej prowokacji poznańskiej”).
Kolejną z tych sowieckich intryg miałaby stanowić działalność demokratycznej opozycji i niezależnych intelektualistów w PRL. Od Klubu Krzywego Koła z lat 50. i środowiska Jana Olszewskiego, aż po filmy Andrzeja Wajdy – wszystko to wymyślił dla nas Kreml (Rozmowa XX, „O potrzebie kontrolowanej opozycji”).
Na stronach 349-352 Braun – nie podając żadnego dowodu! – oskarża Wajdę o bycie agentem Kremla i… wywołanie trójmiejskich strajków w 1980 r.
To też stanowiłoby winę, albowiem strajki z 1980 r. – to dzieło komunistów: „To, że bezpieka organizuje strajki, to już jest naprawdę tajemnica poliszynela. Wiadomo, że tak było i w Gdańsku, i we Wrocławiu” – mówi Braun (str. 416). Jakie dowody podaje? Stwierdza gołosłownie, że „Kolportaż ulotek /strajkowych – red. Arbinfo/ w autobusach jest prowadzony między innymi przez ludzi, którzy najwyraźniej nie lękają się niczego”. I odwaga tych bliżej nieznanych ludzi – to dla niego oczywisty dowód spisku…
Po co jednak komunistyczne służby specjalne miałyby organizować strajki z 1980 r.? Przecież doprowadziły one do powstania NSZZ „Solidarność” – największej opozycyjnej, antykomunistycznej organizacji w czasach PRL…
Otóż bezpieka – jak twierdzi Braun – miała diaboliczny plan. Głupsi komuniści chcieli sprowokować strajki, aby znowu wyłapać potencjalnych buntowników i pogrzebać ich w dołach z wapnem. Ale w 1980 r. władzę przejęli „esbeccy intelektualiści”, którzy:
– nauki pobierali w „szkole operacji ‘Trust’” (mimo, że miała ona miejsce 60 lat wcześniej);
– dzięki tej nauce wymyślili, jak w „Solidarności” „pielęgnować starannie wzrost” swoich konfidentów i sojuszników;
– pielęgnowali ich wprowadzając stan wojenny i wsadzając do ośrodków internowania (półtora roku później);
– a następnie doprowadzili do rozmów Okrągłego Stołu, dziewięć lat po strajkach (Rozmowa XXIV, „O karnawale Solidarności i towarzyszu generale”).
Grzegorz Braun jako demaskator intryg na tym nie poprzestaje.
Sowiecką intrygą miało być również… powstanie w getcie warszawskim. Jak się okazuje, niepotrzebnie je świętujemy. Albowiem (według Brauna) miała to być akcja propagandowa Kremla w celu odwrócenia uwagi świata od zbrodni w Katyniu…
Smoleńsk jako spisek amerykański
Dla odmiany, katastrofa polskiego prezydenckiego samolotu w Smoleńsku z 2010 r. to znów intryga diabolicznego Zachodu – tego, który skrzywdził carską Rosję i stworzył komunizm.
Dokładnie rzecz biorąc miałaby to być intryga Amerykanów, którzy chcieli uderzyć w Putina. Współpracowali przy tym (zdaniem Brauna znów nie popartym dowodami) z jakąś frakcją na Kremlu, która chciała się pozbyć dyktatora. Braun wręcz sugeruje, że za zamach odpowiada „amerykański generał David Petraeus, późniejszy szef CIA” (str. 391). Powołuje się przy tym na słynnego… „profesora Cieszewskiego”.
Chodzi o Chrisa (Krzysztofa) Cieszewskiego, doradcę smoleńskich ekspertów Antoniego Macierewicza. Cieszewski jest bardzo wątpliwym źródłem. W latach 80. Cieszewski:
– został zarejestrowany jako TW „Nil”, konfident komunistycznej Służby Bezpieczeństwa (mimo to w wolnej Polsce sąd lustracyjny uznał jednak, że Cieszewski nie był konfidentem).
– utrzymywał kontakty z esbekiem Józefem Nadworskim, któremu dostarczał informacje;
– esbek Nadworski w latach 80. i 90. współpracował z rosyjskim wywiadem wojskowym GRU i jego głównym polskim szpiegiem, Markiem Zielińskim.
Zatrute źródła Grzegorza Brauna
Innym zatrutym źródłem, na które powołuje się autor, jest esbek Feliks Dwojak. Braun przyznaje, że kontaktował się z Dwojakiem w latach 90. (str. 317-320).
Tak się składa, że Dwojak to dobry znajomy dwóch esbeków, Adama Malika i Stefana Mikołajskiego, którzy w latach 80. śledzili Antoniego Macierewicza. Związki Dwojaka z Mikołajskim i Malikiem zostały opisane i udokumentowane w książce „Macierewicz. Jak to się stało”. Malik i Mikołajski działali w Biurze Studiów SB – elitarnej jednostce komunistycznej Służby Bezpieczeństwa.
Biuro Studiów SB ściśle współpracowało ze służbami specjalnymi Kremla. Zajmowało się rozbijaniem antykomunistycznej opozycji w PRL. Tworzyło pseudo-opozycyjne, niby podziemne organizacje. Zatem robiło coś, co przypominało nieco operację „Trust”, nad którą rozwodzi się Grzegorz Braun w swej książce. Ale dziwnym trafem Braun nie wspomina o tych związkach Dwojaka, gdy się na niego powołuje…
Jednak Grzegorz Braun korzysta z jeszcze bardziej, jak się wydaje, zatrutego źródła.
Rzut oka na to źródło może nas zbliżyć do zrozumienia metody, która się kryje w szaleństwie Brauna.
Kto bowiem rozpropagował na świecie informacje o operacji „Trust”, które Grzegorz Braun powtarza w swojej książce?
Kto głosił, że „Solidarność” to komunistyczna ustawka?
Człowiekiem tym był Anatolij Golicyn – działający w Finlandii oficer sowieckich służb specjalnych KGB, który na początku lat 60. zaoferował swą współpracę CIA i uciekł na Zachód.
Rosjanin podawał Amerykanom sensacyjne, ale skrajnie niewiarygodne i wręcz paranoicznie brzmiące informacje.
Wynikać z nich miało, że wszyscy uciekinierzy z komunistycznego świata – oczywiście oprócz samego Golicyna! – to szpiedzy podsunięci Zachodowi przez ZSRR.
Golicyn pomógł też wywołać wielkie polowanie na domniemanych agentów w łonie CIA, co na lata niemal sparaliżowało tę służbę.
W 1984 r. Anatolij Golicyn opublikował na Zachodzie książkę pt. „Nowe kłamstwa w miejsce starych”.
Chodziło rzecz jasna o sowieckie kłamstwa, tyle że sam Golicyn przy tym potężnie, choć w efekcie śmiesznie i kompromitująco, nakłamał.
Stwierdził mianowicie – na rok przed początkiem pieriestrojki, która pogrzebała komunizm – że światowy blok komunistyczny to monolityczna jedność o straszliwej sile.
Napisał też, że „Solidarność” była jedynie sprytnym komunistycznym oszustwem.
A przy okazji starał się oczyścić Kreml ze współodpowiedzialności za zamach na życie papieża Jana Pawła II…
Mimo to w 2007 r. Antoni Macierewicz – wówczas szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego – kazał wydać po polsku właśnie tę książkę Golicyna. I to jako „podręcznik” dla polskich kontrwywiadowców!